Re: Pipidowo-radarowo, czyli zagazowany Kangur terroryzuje s
Napisane: piątek, 14 grudnia 2012, 11:35
UMARŁEM!
Ale na szczęście żyję... Zdradziecko i podstępnie otruty owej soboty - pierwszego grudnia- przez Barmankę. Choć podobnie, jak u Papkina stworzonego piórem Fredry, efekt trucia jest niejasny. Jednak tak właśnie postępują służby związane z dawnym KGB, czy izraelskim MOSAD'em! A później te ślady kostek rosołowych na skrzydłach Tupolewa ( No co? Wszyscy wiedzą, że kostki to sama chemia. Ta zaś wiadomo - jest trująca, a to dowód na to, że ich otruto, a nie że "spadli"), jakiś rycynus zapodany parasolką, czy czekoladka z Polonem ( po której "łasuchowi" się głowa w nocy przed śmiercią opalizująco i na zielono świeciła) wieńczą dzieło!
W jakiej organizacji jest nasza Barmanka nie wiem, ale owej soboty poszedłem sobie do baru, a ona jak mnie nie zaczęła nalewać piwsk. Jak szczebiotem ust nie słodzić... Więc głupi baran piłem to piwo, lecz nie wyczułem, że od wczoraj na dworze owe piwo w skrzynkach sobie stało i stało się "marsjańsko schłodzone"! A nasze "Żury wioskowe", to nie sprawdzają co można sobie "skubnąć" na zapleczu baru. One wolą bez pracy, a więc bez targania ze 30 skrzynek piwa ( to przecież właśnie praca), tak zwyczajnie zapytać się ciebie wchodzącego do sklepu, czy byś im nie dał z 5 złotych na żura...
I muszę przyznać, że jednak maja niezwykłe doświadczenie w temacie -jak żyć!
Po tym otruciu (mnie - świętej pamięci) przez Barmankę, chyba przez całą zimę upodobnię się do nich. Nie pójdę do baru, bo tam trzeba płacić, ażeby płacić trzeba mieć pieniądze. Żeby mieć pieniądze, trzeba pracować i w dodatku, jak się jest żonatym, to trzeba "trochę oszukiwać"... Żonę oczywiście, bo u nas na "Polskiej Wsi" żony "normalnie" nie wchodzą do barów, a jak już to zrobią, to po to by za kołnierz "lubego" wyprowadzić sprawiając niezwykłą radokchę kumplom, no i wywołując stan ogólnej euforii w barze!
Więc tak naprawdę w barze, to Barmanka rządzi! A przy tym jak ma takie "dane taktyczno - techniczne" jak nasza to...
Nażłopany tym zimnym piwskiem, wróciłem do domu, napisałem odpowiedź na posta u kumpli na "Klubkango" i zziębnięty chciałem sie rozgrzać leżąc w gorącej wannie. Barmanka jednak tak doskonale wyliczyła dawkę piwa mnie zadaną, temperaturę i inne czynniki, że mnie sen zmorzył w wannie, a zderzenia atomów wody wokół mnie się "rozładowywały" i "rozładowywały"... Robiło się zimniej i zimniej...
W poniedziałek "lumbago" jakieś mnie dopadło...
No i widzicie jak doskonałe są te zabójczynie-barmanki! Pewnie mnie by i chętnie radioaktywną czekoladką przetrąciła, ale myślicie, że dziś to tak łatwo kobiecie Skłodowską udawać?
Dobra starczy.
...
"Gwóźdź" programu!
Napisałem:
No właśnie Lucass!
Jestem za, a nawet przeciw Twojej wypowiedzi!
To oczywiście żartem, bo na pewno masz rację w tym co napisałeś!
Jednak w zasadzie jest to tylko teoria. Teoria, której wiele znajdzie się poza tym forum. Jest ona charakterystyczna dla np. jakiegoś forum prawnego, gdzie kilkoro osób jest w temacie, dyskutują, zapewne nawet zielone togi charakterystyczne dla obrońców w sadzie u mnich w domu wiszą...
Jednak jak znam życie, w sądzie jest dość trudno poruszać się bez obrońcy, a zwłaszcza odzywać się poza tym "co już zapisano"...
Poza tym, to zazwyczaj koszty... Koszty, które zawsze się zwracają obrońcy!
Nasze raczej będą znaczne wyższe niż jakiś tam mandat. ( Za parę dni napiszę Wam jednak - "co sie stanie jak damy...ciała" Czyli najgorszy scenariusz, o który się dopytywała Patrycja )
Lucass - odradzam komukolwiek odmowy zeznań! i zasłaniania się konstytucją!
Taka sprawa na pewno zostanie skierowana do prokuratury, a my powinniśmy się starać, by to w straży wpadło do kosza.
Prokuratorzy, czy sędziowie, są przekonani o naszej winie jeśli odmówimy zeznań powołując się na konstytucję. Oprócz tego, obserwując rzeczywistość polską mam wrażenie, że sędziom i prokuratorom jakoś tak „grube” sprawy wymykają się ( Pamiętacie „sukcesy” prokuratury w sprawie Pruszkowa, a może to był gang wołomiński? Aresztowano na parę lat wielu, a teraz są niewinni. Przyjdzie pewno nam zapłacić im odszkodowanie, bo niewinni gangsterzy w areszcie przebywali! A Ambergold i tak spóźniona reakcja prokuratury, jakby miała dać szansę jeszcze ostatnie resztki z banku wyprowadzić? ) spod kontroli, za to drobiazgi stają się prawdziwą „rzeźnią” prokuratury, a już nie daj Bóg jeśli sprawa jest łatwa, bośmy się postanowili zachować honorowo i przyznać do winy.
Nie, Nie! Nie wierzę w to, że ktoś z wymiaru sprawiedliwości będzie chciał traktować nasze prawa poważnie. W tak drobnych sprawach też nie opłaca nam się brać obrońcę, bo to znaczne koszty. Musimy więc liczyć na to, że to w fazie straży się zamknie, lub to straż prokuratora, czy sędziego „wkurzy” „zawracając dup.ko” błahostkami popartymi brakiem dowodów.
Sądy (jak mnie się zdaje) są leniwe i przekonane o swym zapracowaniu. Irytuje je więc fakt oddania sprawy przez straż zwłaszcza, gdy jest pozbawiona strony dowodowej. Mało tego, owa strona dowodowa jest skąpa z winy samej straży, bo to oni ( zdaniem sądu)sprawę spieprzyli. Mogli trzasnąć zdjęcie z przodu, a nie w plecy. Dodatkowo jak sądzę i sędziowie nie darzą sympatią fotoradary, zwłaszcza, gdy dotyczy to jazdy w terenie zabudowanym z szybkością 61, czy 66 km/h (Patrycjo – twoje 94 mają już inny posmak).
A więc jeśli ktokolwiek z Was odmówi zeznań zasłaniając się dobrem osobistym, czy dobrem bliskiej osoby w sprawie wykroczenia, darzy zapewne wyjątkowym zaufaniem naszych "tytanów" pracy i " Westalkę sprawiedliwości" niezwykłym zaufaniem i musi sie liczyć z konsekwencjami swego czynu!
Dobra na dziś starczy.
Dobra wiadomość:
Na dziś po polskich drogach „bryka” już sobie dwoje „dzikich Norwegów” ( w tym jeden „Czarny Norweg”) i dołączył jeden, co „udaje Greka”.
Ale o tym następnym razem, bo ten "Grek" jest właśnie też zwiazany z moją śmiercią, od której zacząłem.
Ale na szczęście żyję... Zdradziecko i podstępnie otruty owej soboty - pierwszego grudnia- przez Barmankę. Choć podobnie, jak u Papkina stworzonego piórem Fredry, efekt trucia jest niejasny. Jednak tak właśnie postępują służby związane z dawnym KGB, czy izraelskim MOSAD'em! A później te ślady kostek rosołowych na skrzydłach Tupolewa ( No co? Wszyscy wiedzą, że kostki to sama chemia. Ta zaś wiadomo - jest trująca, a to dowód na to, że ich otruto, a nie że "spadli"), jakiś rycynus zapodany parasolką, czy czekoladka z Polonem ( po której "łasuchowi" się głowa w nocy przed śmiercią opalizująco i na zielono świeciła) wieńczą dzieło!
W jakiej organizacji jest nasza Barmanka nie wiem, ale owej soboty poszedłem sobie do baru, a ona jak mnie nie zaczęła nalewać piwsk. Jak szczebiotem ust nie słodzić... Więc głupi baran piłem to piwo, lecz nie wyczułem, że od wczoraj na dworze owe piwo w skrzynkach sobie stało i stało się "marsjańsko schłodzone"! A nasze "Żury wioskowe", to nie sprawdzają co można sobie "skubnąć" na zapleczu baru. One wolą bez pracy, a więc bez targania ze 30 skrzynek piwa ( to przecież właśnie praca), tak zwyczajnie zapytać się ciebie wchodzącego do sklepu, czy byś im nie dał z 5 złotych na żura...
I muszę przyznać, że jednak maja niezwykłe doświadczenie w temacie -jak żyć!
Po tym otruciu (mnie - świętej pamięci) przez Barmankę, chyba przez całą zimę upodobnię się do nich. Nie pójdę do baru, bo tam trzeba płacić, ażeby płacić trzeba mieć pieniądze. Żeby mieć pieniądze, trzeba pracować i w dodatku, jak się jest żonatym, to trzeba "trochę oszukiwać"... Żonę oczywiście, bo u nas na "Polskiej Wsi" żony "normalnie" nie wchodzą do barów, a jak już to zrobią, to po to by za kołnierz "lubego" wyprowadzić sprawiając niezwykłą radokchę kumplom, no i wywołując stan ogólnej euforii w barze!
Więc tak naprawdę w barze, to Barmanka rządzi! A przy tym jak ma takie "dane taktyczno - techniczne" jak nasza to...
Nażłopany tym zimnym piwskiem, wróciłem do domu, napisałem odpowiedź na posta u kumpli na "Klubkango" i zziębnięty chciałem sie rozgrzać leżąc w gorącej wannie. Barmanka jednak tak doskonale wyliczyła dawkę piwa mnie zadaną, temperaturę i inne czynniki, że mnie sen zmorzył w wannie, a zderzenia atomów wody wokół mnie się "rozładowywały" i "rozładowywały"... Robiło się zimniej i zimniej...
W poniedziałek "lumbago" jakieś mnie dopadło...
No i widzicie jak doskonałe są te zabójczynie-barmanki! Pewnie mnie by i chętnie radioaktywną czekoladką przetrąciła, ale myślicie, że dziś to tak łatwo kobiecie Skłodowską udawać?
Dobra starczy.
...
"Gwóźdź" programu!
Napisałem:
kra10 napisał(a):Och! Cały czas "sprężam" się by Lucass'owi odpowiedzieć...Generalnie ciekawe myśli nam tu "zapodał" i nawet po przeczytaniu tej wypowiedzi jestem "cyt.prezydencki" - "Jestem ZA!... A nawet PRZECIW!"...
No właśnie Lucass!
Jestem za, a nawet przeciw Twojej wypowiedzi!
To oczywiście żartem, bo na pewno masz rację w tym co napisałeś!
Jednak w zasadzie jest to tylko teoria. Teoria, której wiele znajdzie się poza tym forum. Jest ona charakterystyczna dla np. jakiegoś forum prawnego, gdzie kilkoro osób jest w temacie, dyskutują, zapewne nawet zielone togi charakterystyczne dla obrońców w sadzie u mnich w domu wiszą...
Jednak jak znam życie, w sądzie jest dość trudno poruszać się bez obrońcy, a zwłaszcza odzywać się poza tym "co już zapisano"...
Poza tym, to zazwyczaj koszty... Koszty, które zawsze się zwracają obrońcy!
Nasze raczej będą znaczne wyższe niż jakiś tam mandat. ( Za parę dni napiszę Wam jednak - "co sie stanie jak damy...ciała" Czyli najgorszy scenariusz, o który się dopytywała Patrycja )
Lucass - odradzam komukolwiek odmowy zeznań! i zasłaniania się konstytucją!
Taka sprawa na pewno zostanie skierowana do prokuratury, a my powinniśmy się starać, by to w straży wpadło do kosza.
Prokuratorzy, czy sędziowie, są przekonani o naszej winie jeśli odmówimy zeznań powołując się na konstytucję. Oprócz tego, obserwując rzeczywistość polską mam wrażenie, że sędziom i prokuratorom jakoś tak „grube” sprawy wymykają się ( Pamiętacie „sukcesy” prokuratury w sprawie Pruszkowa, a może to był gang wołomiński? Aresztowano na parę lat wielu, a teraz są niewinni. Przyjdzie pewno nam zapłacić im odszkodowanie, bo niewinni gangsterzy w areszcie przebywali! A Ambergold i tak spóźniona reakcja prokuratury, jakby miała dać szansę jeszcze ostatnie resztki z banku wyprowadzić? ) spod kontroli, za to drobiazgi stają się prawdziwą „rzeźnią” prokuratury, a już nie daj Bóg jeśli sprawa jest łatwa, bośmy się postanowili zachować honorowo i przyznać do winy.
Nie, Nie! Nie wierzę w to, że ktoś z wymiaru sprawiedliwości będzie chciał traktować nasze prawa poważnie. W tak drobnych sprawach też nie opłaca nam się brać obrońcę, bo to znaczne koszty. Musimy więc liczyć na to, że to w fazie straży się zamknie, lub to straż prokuratora, czy sędziego „wkurzy” „zawracając dup.ko” błahostkami popartymi brakiem dowodów.
Sądy (jak mnie się zdaje) są leniwe i przekonane o swym zapracowaniu. Irytuje je więc fakt oddania sprawy przez straż zwłaszcza, gdy jest pozbawiona strony dowodowej. Mało tego, owa strona dowodowa jest skąpa z winy samej straży, bo to oni ( zdaniem sądu)sprawę spieprzyli. Mogli trzasnąć zdjęcie z przodu, a nie w plecy. Dodatkowo jak sądzę i sędziowie nie darzą sympatią fotoradary, zwłaszcza, gdy dotyczy to jazdy w terenie zabudowanym z szybkością 61, czy 66 km/h (Patrycjo – twoje 94 mają już inny posmak).
A więc jeśli ktokolwiek z Was odmówi zeznań zasłaniając się dobrem osobistym, czy dobrem bliskiej osoby w sprawie wykroczenia, darzy zapewne wyjątkowym zaufaniem naszych "tytanów" pracy i " Westalkę sprawiedliwości" niezwykłym zaufaniem i musi sie liczyć z konsekwencjami swego czynu!
Dobra na dziś starczy.
Dobra wiadomość:
Na dziś po polskich drogach „bryka” już sobie dwoje „dzikich Norwegów” ( w tym jeden „Czarny Norweg”) i dołączył jeden, co „udaje Greka”.
Ale o tym następnym razem, bo ten "Grek" jest właśnie też zwiazany z moją śmiercią, od której zacząłem.