Pora się trochę wytłumaczyć.
Ostatnio moja aktywność w życiu wirtualnym i realnym klubu nieco spadła.
Niestety nie mogę obiecać, że w rozsądnie przewidywalnym terminie ten stan ulegnie zmianie.
W dniu dzisiejszym rozpoczynam batalię, którą w zasadzie można śmiało nazwać wojną.
Podobno mam duże szanse na wyjście z tego szamba we w miarę jednym kawałku, ale w takich przypadkach to zawsze jest probabilistyka...
Proszę Was zatem o dużo pozytywnej energii wysyłanej moim kierunku.
Niestety póki co nie jestem w stanie odbierać telefonu - chwilowo (mam nadzieję) odebrało mi głos.
Kontakt ze światem mam (niech żyje orange free na kartę ), ale mój muzealny lapek ma strasznie leniwą klawiaturę, więc z góry przepraszam za ewentualne literówki i błędy.
No i nie wiem jak zareaguję na terapię tzn. czy w ogóle będę w stanie z niego korzystać...
Dziś pierwsza sesja.
Pozdrawiam z oddziału chemioterapii COOK, właśnie podpięty do butli. (Dziś jeszcze trzy "połówki" )