Strona 1 z 2

rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: środa, 20 października 2010, 20:01
przez PanKot
Długo się nie odzywałem bo się budowałem - aż skończyłem. Być może teraz znajdę więcej czasu aby pokazywać się na forum.
Kangoorek ciężko pracował. Woził cegły, piasek, cement, deski i nie pamietam co jeszcze a w zasadzie mogę powiedzieć, że wszystko co do budowy domu potrzebne. Nie raz było to ponad jego ładowność.
Wszystko dzielnie przeżył.
Niestety - przyznaję się - nie dbałem o niego. Nic nie naprawiałem przez ponad rok.
Co prawda, poł roku stał na parkingu ale też pracował. Robił za magazyn z silnikami do Mercedesa.
Kupiłem 2 silniki i 2 skrzynie biegów po okazyjnej cenie ale okazało się, że nie mam dojazdu do garażu bo robotnicy zastawili wjazd materiałami budowlanymi.
I własnie te 5 miesiecy stania dało mu najbardziej "po zaworach". Na szczęście stał na kołkach.
Tak musiało być bo na pace było ponad 400kg towaru.
Ale... Straty po zimie były następujące. Akumulator - padł totalnie, bębny - przyrdzewiały do szczęk, dźwignia ręcznego - przyrdzewiał przycisk blokujący hamulec, Tylne drzwi mniejsze - przyrdzewiały zawiasy i nie mozna było ich otworzyć, Próg po stronie kierowcy - przeżarty, blacha wokół wlewu paliwa - jak sito, centralny - przestał zamykać (tylko otwiera), zamki w drzwiach - nie działają (udało sie uratować tyko ten od strony kierowcy).
Przez całą wiosnę nasączałem zamki i zawiasy. Zamków nie udało się naprawić. Zawias drzwi tylnych zaczął działać ale jest jakiś taki oporny, muszę go nadal smarować wd40. Hamulce tylne oczyścilem z rdzy i działają. Zapodalem nowy akumulator i autko odpalilo bez problemów.
Tak przejeździłem wiosnę i całe lato. Kangurek przeprowadził moje meble i całą graciarnię z Żoliborza na Wygodę.
Dziwnie zachowywały się hamulce - pulsowały przy hamowaniu ale skoro jeździł i hamował to jeździłem.
Nie miałem czasu do nich zajrzeć.
Pedał hamulca wpadał coraz głębiej a pulsowanie było coraz bardziej odczuwalne . Nadal jeździlem. Aż do wczoraj.
Przywiozłem pół tony piachu i przy hamowaniu pod domem coś zgrzytnęło w prawym kole. Wywaliłem piach i chciałem zaparkować. Niestety nie mogłem zahamować. Musiałem posłużyć się ręcznym.
Na szczęście mam teraz 200 metrów od domu warsztat mechaniczny. Dotoczyłem się tam i zostawiłem autko do naprawy. Pojechałem do pracy. Po godzinie zadzwonił do mnie mechanik i powiedział, że jescze czegoś takiego nie widział. Rozwarstwiła się tarcza hamulcowa. Przerdzewiały żebra wewnątrz tarczy i jedna część odpadła.
W ubiegłym roku latem wymienialem tarcze więc były dobre przed postojem zimowym. Co może zrobić rdza?!
Dobrze, że nie padły mi hamulce jak jechałem z piachem. Cholercia nie mozna jeździć z defektem hamulców, choćby najmniejszym bo to może się źle skończyć. Mi się udało.

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 07:36
przez jon104
Przede wszystkim witaj ponownie :lol:
Dobrze, że znowu będziesz zaglądał :!:
A na marginesie to gratulacje z powodu przeprowadzki do nowego domu :mrgreen:

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 08:34
przez Lucass
Witamy, witamy! :D
No cóż, kangury nie lubią być zapominane :mrgreen:

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 09:51
przez bogdan02
No nie no, taki traktowanie zwierząt powinno być karalne.
Ja w czasach kiedy nie mogłem dosiadać swojego bolida oddałem w użytkowanie żonie, i nie wiem co lepsze, rdzewienie na parkingu, czy kobieta za kierownica: przegub do wymiany (wymieniony), tylny zderzak do wymiany (kupiony), pawe lusterko rozbite (wymienione), lewy leflektor do wymiany (kupiony), sworznie i zwrotnice przód do wymiany (nie kupione) drażki skrętne tył (złamany jeden, wymienione dwa), o pierdołach nie wspomnę.
Więc PanKocie nie przejmuj się mogło być gorzej. :P

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 17:19
przez PanKot
Witam, witam.
Nie spodziewalem się, że to będzie zauważone.
A wracając do Kangoora - to powiem jeszcze, że mam w nim tak wiele rzeczy zepsutych,
że nie wiem od czego zacząć reanimację. Aczkolwiek, z drugiej strony, to może lepiej nie naprawiać.
Będzie mniej do zepsucia.
Uklad hamulcowy sprawny, kierowniczy też. Silnk napędza koła, koła dobre - zimowe.
Reszta to jakieś fanaberie projektantów.

Polazłem dziś do mechanika aby jeszcze raz rzucić okiem na te stare tarcze.
Tarcze rozdzieliły się na żebrach od wentylacji. Mniej-wiecej połowa żeber była przeżarta rdzą po całości, reszta odłamała się. Te żebra, które się odłamały mialy w najgrubszym miejscu niecałe 3 mm.
Zastanawiam się czy to błąd w odlewie, czy rudej tak smakuje ten materiał?
Niestety nie pamietam kto był producentem ale oryginały to nie były.
Wniosek z tej przygody z tarczami jest taki, że Kangoorek nie może stać - musi jeździć.

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 17:22
przez PanKot
bogdan02 napisał(a):No nie no, taki traktowanie zwierząt powinno być karalne.
Ja w czasach kiedy nie mogłem dosiadać swojego bolida oddałem w użytkowanie żonie, i nie wiem co lepsze, rdzewienie na parkingu, czy kobieta za kierownica: przegub do wymiany (wymieniony), tylny zderzak do wymiany (kupiony), pawe lusterko rozbite (wymienione), lewy leflektor do wymiany (kupiony), sworznie i zwrotnice przód do wymiany (nie kupione) drażki skrętne tył (złamany jeden, wymienione dwa), o pierdołach nie wspomnę.
Więc PanKocie nie przejmuj się mogło być gorzej. :P


Nie, no żonie, to ja kupiłem starego Punciaka. Niech sobie dewastuje jakieś autko pozaklasowe.

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 20:23
przez bogdan02
Nie, no żonie, to ja kupiłem starego Punciaka. Niech sobie dewastuje jakieś autko pozaklasowe.

Ja kilka lat temu też wpadłem na taki pomysł i kupiłem cińkocieńko, ale ten numer nie przeszedł i teraz cieńki tobi 1-2 tys. kilometrów rocznie jak się wkurzę i go z garażu wywlekę.
cytat: ja tym parchem nie będę jeździła i kropka.

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 21:02
przez L-irek
a w czasach kiedy nie mogłem dosiadać swojego bolida oddałem w użytkowanie żonie, i nie wiem co lepsze, rdzewienie na parkingu, czy kobieta za kierownica: przegub do wymiany (wymieniony), tylny zderzak do wymiany (kupiony), pawe lusterko rozbite (wymienione), lewy leflektor do wymiany (kupiony), sworznie i zwrotnice przód do wymiany (nie kupione) drażki skrętne tył (złamany jeden, wymienione dwa), o pierdołach nie wspomnę.


Kurcze , muszę się pochwalić , ale moja druga połowa (podobno lepsza :lol: :lol: :lol: ) jak by nie było przynajmniej stara się dbać o zwierzątko , a jeździ nim jednak więcej niż ja.
Poza pierdołami typu rozbity kołpak szt 2 w ciągu lata nie zanotowałem specjalnego uszczerbku z jej winy w zdrowiu skoczka .
Ale taka dewastacja jak u Bogdana to o pomstę nieba się prosi ;)

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 21:12
przez bogdan02
urcze , muszę się pochwalić , ale moja druga połowa (podobno lepsza ) jak by nie było przynajmniej stara się dbać o zwierzątko

Moja żona też bardzo dba, ale nie dbał: krawężnik, słupek na parkingu, drzewo na środku wielkiej polany, jeleń, komar, paleta bloczków betonowych. Więc widzisz że żona dba :lol:

Re: rozwarstwione tarcze hamulcowe

PostNapisane: czwartek, 21 października 2010, 21:17
przez L-irek
A tak tak coś mi to przypomina , czasami takie hasło -" kurde , wszystko na mnie jedzie " no i ten krawężnik też dwa razy wjechał w koło i po kołpaku.
Ale widocznie większy ruch u Ciebie :D :D :D
Albo jakieś wąskie drogi ;)
.