Dodatkowe rozkodowywanie się kluczyka wskazuje mi na jakąś "master caution".
Niedawno miałem z grubsza podobnie. Najpierw raz przestał mi reagować na pedał gazu i wywaliło usterkę elektroniki. Słynną kostkę mam dawno ogarniętą, więc to raczej nie ona. Po zgaszeniu silnika i ponownym uruchomieniu było ok. Po jakichś 2-3 tygodniach rozkodował mi się kluczyk (immo). Zrobiłem resynchro i odpalił. Po kilku minutach zapaliła się żółta łódź podwodna. Zgasła po ok. 100 km. Po jakimś miesiącu, dwóch zaczął wariować wskaźnik temperatury tzn. zaczął nagle opadać 2 kreski od centralnego położenia, z którego dotąd ani mróz ani upał go nie wytrącały, po czym podnosił się o jedną kreskę i tak sobie z wolna wachlował góra-dół. W końcu nagle na kilkanaście sekund opadł do zera razem ze wskazówką obrotomierza. Potem znów zapaliła się łódź podwodna. To wszystko działo się w przeciągu jakichś 500-800 km, ale rozciągniętych w czasie na jakieś 2-3 miesiące, bo mało jeździłem. Zacząłem drążyć temat, bo mnie to już wqrwiało.
Na forum wynalazłem podobny przypadek, tzn. opadający obrotomierz z rozkodowywaniem kluczyka. Podobno miało pomóc potraktowanie dużego złącza ECU preparatem do elektryki. Stwierdziłem, że przed ewentualnym wybebeszaniem instalacji warto spróbować. Zakupiłem takowy preparat i przejechałem nim wszystkie dostępne kostki z tą od ECU na czele. Od tej pory wszystko się odpukać uspokoiło, a ŻŁP zgasła i od tamtej pory jej nie widziałem.