Strona 1 z 1

1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: poniedziałek, 16 września 2013, 20:53
przez arczi292
witam wszystkich serdecznie
opiszę dzisiejszą sytuacje
jadę sobie powoli około 40km/h i nagle bez ostrzeżenia silnik zaczyna pracować bardzo głośno coś jakby tłumik się urwał,jakieś dziwne jakby stuki, ale po wstępnych oględzinach wszystkie rury są na miejscu?? jedzie się raczej normalnie(oprócz tego hałasu ) ... w maju wymieniałem rozrząd , sprzęgło , skrzynię , uszczelkę pod głowicą
z góry dziękuję za podpowiedzi

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: wtorek, 17 września 2013, 07:49
przez Lucass
Może coś z pod kolektora wydechowego ucieka?

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: środa, 18 września 2013, 06:17
przez arczi292
jeszcze nie miałem czasu podjechać do mechanika. dzisiaj rano kangoorek nie chciał zapalić a jak już opalił to tak jakby stracił moć , nie mogłem ruszyć dziwne bo z silnikiem nigdy nie było problemu :o :? :(

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: środa, 18 września 2013, 08:22
przez Lucass
Może jednak uszczelka pod głowicą?

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: środa, 2 października 2013, 18:42
przez arczi292
heh okazało się że kłopotu narobiła myszka... prawdopodobnie chciała wysiąść w biegu :o i wpadła w rozrząd i przeskoczył jeden ząbek :evil:

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: czwartek, 3 października 2013, 17:28
przez MK
:shock: :shock: :shock: :shock:

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: czwartek, 3 października 2013, 18:07
przez Lucass
A wiesz to od mechanika, który w maju robił Ci rozrząd? ;)
Zwłoki widziałeś?

To na pewno nie był jeleń? ;)

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: wtorek, 8 października 2013, 19:31
przez arczi292
mechanik raczej zaufany :D a szwagier miał podobną historię więc mu uwierzyłem :)
pozdrawiam

Re: 1.9d 1998 głośno pracujący silnik

PostNapisane: wtorek, 8 października 2013, 20:31
przez Lucass
Wiesz, moje wątpliwości wynikły z tego, że o ile z trudem (o czym za chwilę) jestem sobie w stanie wyobrazić jak mysz dostała się pod pokrywę rozrządu, o tyle mało prawdopodobne mi się wydaje by wytrzymała pod nią jakiś czas (konkretnie do momentu, w którym poczułeś spadek mocy) niezmielona, lewitując między obracającymi się z dużą prędkością kołami pasowymi i dość szybko przesuwającym się paskiem. Tam jest dość ciasno, nawet jak na mysz i chyba nie ma nadwyżek miejsca na ewentualny postój.
A trudno mi sobie wyobrazić jak myszka miała by się tam dostać, bo ona kurduplasta jest. Na oponę może się i wdrapie, ale po feldze, czy tarczy na wahacz chyba nie wejdzie, bo za ślisko i pionowo.
No chyba że to był kuzyn Tex małej Pixie ;)

Tak czy owak w kontaktach z mechanikami obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. :mrgreen: