Na wstępie opiszę co mi się przydarzyło z kangurkiem i co z tego wyszło..
wracałem z pracy pewnego dnia i na autostradzie nagle zaczęły świrować zegary i obrotomierz, jadę 100, a na zegarze raz 0, raz 50 itd, myślałem że to coś małego, ale jak zmniejszyłem prędkość zaświeciła mi się kontrolka świec żarowych, samochód wszedł na większe obroty (1500) i trochę się wystraszyłem, zjechałem na pobocze i jak tylko dodałem gazu na chwilę wszystko ustawało.dodam że pompa wspomagania też raz działała raz nie.a jak chciałem wyłączyć samochód to wyciągając kluczyk samochód dalej chodził :O dopiero podgazowałem ostro i udało się zgasić.
wystraszony wróciłem do domu z myślą o udaniu się do mechanika następnego dnia.
niestety rano kangoo nie odpalił, akumulator zdechł..
po podładowaniu pojechałem do mechanika, a nawet 3-ch
wszyscy "fachowcy" mówili coś innego. to alternator, świece itd..
w końcu trafiłem do "mistrza" okolicy i ten stwierdził że prąd pobiera mi sterownik świec żarowych, faktycznie grzał się że aż parzył, ( a nie powinien) i po podłączeniu miernika brał dużo prądu.stąd zdechnięty akumulator.
kolo stwierdził że załatwi nowy i po sprawie.
za 2 dni dzwoni że autko do odebrania i że nic nie świeci, jest ok, przywiózł mi samochód i jak go odwoziłem 2 razy mrugnęło mi kontrolką świec, pościemniał coś pod nosem, i mówi żebym pojeździł i testował co i jak.
już jak wracałem wszystko wróciło jak wcześniej, wspomaganie nie działało, samochodu nie zgaszę...kontrolka świeci..
Nowy, wymieniony sterownik znowu grzał, dla pewności wypiąłem kable na noc.
na 2 dzień wpadł do mnie kolega który jest mechanikiem ale nie zna sie aż tak na elektyce, posprawdzał i zauważył że na listwie która była podpięta do kompa były upalone 3-4 styki, tak bardzo że aż zalało je plastykiem, poradził mi to przeczyścić i udrożnić styki, żeby sprawdzić czy może to jest problemem.
pobawiłem sie delikatnie z tematem i udało się, ale mimo czystych styków dalej było to samo.
kumpel podpiął kompa i wykrył błąd, coś jak czujnik położenia pedału gazu czy coś w tym rodzaju, nie pamiętam.
stwierdził że skoro przepaliło mi styki mogę mieć popalone jakieś ścieżki w kompie i świruje mi wszystko, załącza się tryb awaryjny i żeby nie zgasiło mi fury obroty są wyższe.
ale czemu nie mogłem zgasić z kluczyka samochodu???
pojechałem z powrotem do "mistrza" opowiadając co i jak.
samochód został na 5 dni!!!!!!! i nic. koleś chyba miał inne zajęcia bo codziennie słyszałem że właśnie ma coś sprawdzić.itd
wkurzony na niego i na siebie że nie pojechałem gdzie indziej czekałem dalej..
Dowiedziałem się po jakimś czasie od gościa że musi pojechać do jakiegoś" mega mistrza" w czeladzi ( michał, marek?) jakoś tak.
i tam będzie wszystko wiadomo.jak się okazało "mega mistrz" stwierdził, że mam wypalony 1 układ który odpowiada za świece, 3 styki wypalone i że trzeba to wymienić, reszta ok, po 2 kolejnych dniach, gość dzwoni że to zrobił ( dostał układ od tamtego z czeladzi + nowe styki) resztę miał zrobić sam, przelutować itd, na dodatek dowiedziałem się że miałem źle ściągnięty imo ( robiłem w Krakowie u Sebastiana na Balickiej ) i że komputer nie odczytuje mi dobrze danych, że sam sobie dobiera ustawienia itd, ale ile w tym prawdy? nie wiem.
po przyjeździe do gościa pokazał mi co zrobił,pokazał upalony układ, mówił że przeczyścił masę na stykach bo były zaśniedziałe.pozmieniał te upalone. dopiął kabel od pompy wspomagania bo jak się okazało był luźny...i zrobił mi dodatkową masę, bo stwierdził że poprzednio masa szła na komputer i uwaliła układ i zepsuła sterownik świec żarowych.potem podłączył jakiegoś drogiego kompa z chin i pokazał że nie ma błędów.
A obiecanki że pojedzie jeszcze raz do czeladzi naprawić mi źle zrobiony imobilaizer ( z kluczykiem, obwodem bądź kostką i komputerem ) spełzły na niczym..bo gość nagle był zajęty , a że ja potrzebowałem samochodu, umówiliśmy się na inny termin z tym imo. pier....nie o szopenie..
koleś jak zaczął mnie podliczać wpadłem w szok..
za to że pojechał do czeladzi i dostał nowe styki i 1 układzik wziął 400zł ( bo tyle mu ponoć podliczył kolega..tiaa ) , za jego robociznę 200 zł ( przelutowanie itd, montaż i demontaż kompa, z żalem że robił to w niedzielę..heh, a samochód stał 12 dni ) a za sterownik 80 zł ( używany zresztą ) czyli suma sumarum - 680 zł :O
za 12 dniową naprawę, bez dokończenia tematu z imo ( obiecanego ) nie wspomnę o fakturze ( kazał doliczyć vat ) ale to pikuś. kwota jak dla mnie mocno przesadzona...
Pytanie ile kosztują owe części do kompa ( 1 układ i mostek na styki) skoro komputer do tego modelu widziałem za 200-350 zł. a i tak musiał robić to sam, rozumiem 200zł niech będzie, sterownik też spoko - 80, ale 400 zł za zawiezienie kompa i dostanie 2 części? może ten koleś to kosmita? taniej było kupić nowego kompa i podmienić części..
Jeśli was nie znudził mój wywód, i płakanie na forum, proszę oceńcie czy to było normalne policzenie robocizny? czy zostałem perfidnie naciągnięty? czy mieliście podobne przypadki i ile Was to kosztowało? bo może ja nie znam realiów i to wydawało mi się za dużo..? ale sądząc po czasie naprawy, zwlekaniu typa, ściemnianiu i tej akcji z czeladzią wydaje mi się to grubymi nićmi szyte...
jutro testuje kangura na trasie, zobaczymy, kolesiowi jeszcze nie zapłaciłem :O

jeśli chcecie podzielić się swoją opinią, to będę zobowiązany. może ktoś mnie uświadomi:)
przepraszam za brak składni i chaos ale jest późno i wkur...e jeszcze mnie trzyma



pzdr.