dziś zmieniałem oponki (to co zakładali fabrycznie -przejechało grubo ponad 100 tyś i jeszcze się nadaje) i tylny bęben był mokry, tak jakby wyciek płynu hamulcowego- skojarzyłem, że ostatnio go dolewałem bo było dziwnie mało i znowu jest mało - ten co zmieniał koła powiedział, że to nawalił cylinderek (swoją drogą na moich oczach !!! nie mogąc zdjąć zapieczonego po zimie koła z całej siły przywalił 15 kilowym mlotem trafiając w felgę !!!! )
Pytanie, próby hamowania wypadają pozytywnie - czy jestem potencjalnym zabójcą, samobójcą czy należy to zrobić bezwzględnie jak najszybciej , bo płyn może nagle wyciec, czy będzie ubywał powoli i mogę na spokojnie umówić się na naprawę.
Czy taką rzecz można zrobić samemu (awaria w drodze).
Jak to jest z tylnymi bębnami w kangurku - przebieg 195 tyś i mechanikowi nawet nigdy nie przyszło do głowy tam zajrzeć .............