www.klubkangoo.pl

przez **kerry** czwartek, 20 października 2005, 09:33

PanKot napisał(a):Jeżeli małolat (lub ktokolwiek inny) faktycznie przechodzi na czerwonym świetle to powinien być tak samo ukarany jak kierowca wjeżdżający na przejście na czerwonym.

W tym przypadku małolat już SCHODZIŁ z jezdni przy czerwonym świetle.

Ale masz rację co do "świętych krów", choć kierowcy też czasami nie lepsi (np. nieszczęsna warunkowa zielona strzałka w prawo - myślisz, że dużo kierowców się wcześniej zatrzymuje? :oops:

)

przez **zuwik** czwartek, 20 października 2005, 09:44

Jasne, jak pieszy wpada pod auto na czerwonym to wina jego, ale jeżeli nawet pieszy przechodzi na ewidentnym czerwonym, a kierowca przyłoży mu w tył nóg (co dobitnie ukazuje, że miał duuuużo miejsca i czasu, skoro pieszy już niemalże przelazł) to wg mnie też powinien zostać ukarany, bo nie ma miejsca na zawiść i pokazywanie swojej racji w przypadku kiedy chodzi o życie.

Nadmieniam, że nie nawiązuję bezpośrednio do wypowiedzi żadnego z Was, panowie :wink:

Zbyszku z tego co zrozumiałem :!:

Grzesia - Bradixa :!:

to chłopak wszedł na zielonym, ale jak zchodził, to było czerwone (= kierowca miał czerwone jak cholera).

Decyzja sądu jest dla mnie tragiczna... A sytuacja przerysowana - kiedy babcia wchodzi na zielonym i w momencie zapalenia sie czerwonego jest w połowie przejścia, a w momencie zapalenia się zielonego dla samochodów - w trzech czwartych: czy w takiej sytuacji kierowca ma prawo bezkarnie "rozjechać" babcię? Oczywiście, że nie. Czy ten sędzia w tej sytuacji również osądziłby inaczej?

Tragedia...

przez **PanKot** czwartek, 20 października 2005, 14:33

zuwik napisał(a):(...)
Zbyszku z tego co zrozumiałem kerry'ego to chłopak wszedł na zielonym, ale jak zchodził, to było czerwone (= kierowca miał czerwone jak cholera).
Decyzja sądu jest dla mnie tragiczna... (...) Tragedia...

Oczywiście. Z decyzją sądu również bym się nie zgodził. Dlatego napisałem, że znajdzie się jakiś krzywoprzysiężca i to zaważy na wyroku sądu. Jeśli taki przebieg miało zdażenie to sąd był niebiektywny. Kierowca zapewne był rozpędzony i wjechał na żółtym (choć nie wolno) a opuszczał skrzyżowanie na już na zielonym. Chłopak musiał wejść zapewne na mrugającym zielonym. Gdyby to była babcia to jasne, że się nie wyrobiła ale wszyscy znamy nierozwagę młodzieży. Nie jestem zdania, że każdy przechodzący na czerwonym świetle powinien być rozjechany bezkarnie.
No nie, aż takim wrogiem przechodniów nie jestem. Sam bywam pieszym i to nie zawsze zdyscyplinowanym.
Gdybym miał rozstrzygać w sprawie opisywanej przez Kerry'ego to "dosoliłbym" jednemu i drugiemu.

przez **Brada** czwartek, 20 października 2005, 17:25

Panowie - wszyscy macie rację, nikt się nie kłuci czy wina stoi po stronie przechodzącego małolata, czy kierowcy co go potrącił. Nie było nas tam, nie widzieliśmy. Prawdą jest również fakt, że wszystcy jesteśmy kierowcami i wszysyscy jesteśmy pieszymi, ale przedewszystkim ludźmi, a ci popełniają błędy. Uwaga, i to szczególna leżeć powinna po obu stronach. Ja sam przychylam się do zdania PanKot'a, że uważać na pieszych na przejściu trzeba niezależnie od tego kto ma pierwszeństwo, a osobiście, kiedy wsiadam do wozu uważam na wszystko, bo tak się chyba powinno robić. Czesto powtarzam sobie, że to ja muszę uważać, bo to ja prowadzę maszynę (w której jestem zamknięty i bezpieczny), która może zabić. To taka moja "maksyma".

PS. To ja pisałem o tym przypadku, nie Kerry ;-)