

Otóż na wschodzie też KOCHAJĄ KANGOORKI

Byłem sobie wczoraj w stolicy i pod CZD spotkałem pięknego torbacza na Litewskich numerach. Mówię sobie no, no to dopiero. Od wczoraj polubiłem Litwinów



Kontynuując temat Warszawy, to w drodze powrotnej na ulicy Wawelskiej (tak ok. 17) jakiś Kangoorek chciał mi przerysować boczek. Mam nadzieję że to nie był nikt z klubowiczów, aczkolwiek miłe i kulturalne przeproszenie świadczyłoby o tym że tak. Jeżeli tak to Pozdrawiam....
I jescze jedno - chyba najbardziej niemiłe - jak mi się rozgrzał kangoorek to zapala mi się kontrolka układu wtrysku paliwa i niestety przez zały czas sobie świeciła. Jak sobie torbacz odpoczął to dziś rano już było po kłopocie. Ale martwi mnie to, gdyż w niedługim czasie czego go niezły wycisk. Więc proszę o radę i pozdrawiam .