przez PanKot środa, 1 marca 2006, 10:44
rustyred napisał(a): (...) A najfajniej (nie licząc bólu wytrzeszczonych do granic czujności gałek ocznych) to jechało mi się kiedyś autostradą 60 metrów za solidnie rozpędzonym Magnum

To to nic, byłeś wolny, znaczy swobodny.
Ja kiedyś jechałem na holu Suzuki Carry, ciągnęła mnie Mazda 626 z prędkością 140km/h z Elbląga do W-wy. U mnie licznik kończył się na 120 więc wskazówka opierała się już na ograniczniku poza licznikien. Na dodatek hol był mocowany po przekątnej bo tak były uchwyty. U mnie po prawej a w Mazdzie po jewej. Każde jej przyspieszenie powodowało wywalanie mnie na środek szosy. Wyprzedzał wszystko co dogonił a ja z tyłu o mało sie nie zes***em ze strachu. Po godzinie jazdy odważyłem się sięgnąć na sąsiednie siedzenie po telefon i poprosić o zatrzymanie na siusiu. Nogi i ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłem rozpiąć spodni.
Poprosiłem o wolniejszą jazdę - zwolnił do stówki. Skoncentrowany na maxa dojechałem szczęśliwie do domu. Ale było adrenalinki

1,2;RN;60KM; żółty'98; tył-drzwi, CB-Alan-101, alu15", wersja sportowa (trampki w bagażniku).
MB 123 230CE 1984r.