przez Rafal_B piątek, 13 maja 2005, 20:58
Nie wiem, czy piątek trzynastego to dobry dzień na grzebanie pod maską, ale co tam - spróbowałem. To znaczy dopiero dzisiaj znalazłem trochę więcej czasu. Parę dni temu popsikałem jedynie zaciski akumulatora niezawodnym WD-40, ale po tych zabiegach jeszcze dwa razy opisywana przeze mnie sytuacja wystąpiła, choć za drugim razem rozrusznik zagadał już po drugim przekręceniu kluczyka. Dzisiaj zabrałem się za gruntowne czyszczenie zacisków i kołków w akumulatorze. Wyczyściłem do sucha, wypolerowałem drobnym papierem ściernym, dokręciłem do oporu. Podobnie postąpiłem z drugą końcówką kabla "-" tą, która przykręcona jest do karoserii. Przy okazji zmierzyłem napięcie akumulatora, wyszło dokładnie 12,79 V. Gdzieś znalazłem informację, że nie powinno ono być niższe niż 12,5 V, więc wygląda na to, że jest dobrze. Na koniec zaciski zasmarowałem wazeliną.
W trakcie zabiegów przyjrzałem się dokładniej bateryjce. Mimo szczerych chęci nie dostrzegłem możliwości otwarcia jej w celu np. uzupełnienia elektrolitu wodą destylowaną. Jest coś na kształt pokrywy maskującej korki od cel (są ich dwa rzędy) ale jest ona trwale zatopiona z resztą obudowy. Akumulator jest opisany jako wyrób firmy MIOCAR - nic mi to nie mówi, w necie też (przynajmniej w znanych mi językach) nie występuje. W jakimś rankingu u szwajcarów występuje w dolnej części grupy "gut". Jestem ciekaw czy ktoś spotkał się z takim akumulatorkiem. Jak dotąd we wszystkich serwisach na jego widok tylko wybałuszają gały.
Po tych wszystkich czynnościach już tylko wprowadzenie kodu do radia i jazda... I tu szok! Pierwsze odpalenie było koszmarne. Gasł po chwili. Przy lekkim przyciśnięciu gazu to samo. Dźwignia zmiany biegów chciała wyskoczyć w górę. Myślę, że wszystko było "zasługą" komputera, który powrócił z niebytu i musiał dopiero rozeznać się w sytuacji. Przy następnym odpaleniu poszło już zupełnie dobrze. Czy problem zniknie, czas pokaże.
Rafał B.
Grand Scenic 1.9 dCi '04 (F) srebrny metalik
Twingo Liberty Easy '98 (D) turkusowy
