Dawno mnie tu nie było, ale w końcu trzeba było wrócić...
Dziś haloween, dzień dziwnych wydażeń, może jakieś zewnętrzne moce? No nic, po kolei i do rzeczy:
Wczoraj auto chodziło normalnie, żadnych dziwnych objawów, dzwięków, nic... Jedynie, już od jakiegoś czasu słabiej się zbierał, przechodziło mu, zaś nawracało... Wyglądało na problem z potencjometrem od gazu. Dziś żona przyjechała po mnie do roboty i oznajmia mi, że z autem dzieje się coś dziwnego. Przyjechała autem z pracy do domu, około godzinę auto przestało i był problem z odpaleniem. Przy drugiej próbie auto poszło. Przejechany ok. kilometr, pół godziny postoju - znów problem z odpaleniem, pojawił się nawet czerwony silnik z napisem stop. Przy którejś próbie silnik poszedł. Żona podjechała po mnie do roboty, zacząłem oglądać auto. Z pod maski dziwny zapach - choćby topionego plastiku czy gumy. Podniosłem maskę, zdjąłem dekiel z silnika i oglądam pod latarką. W okolicy ostatniego wtryskiwacza od strony aku rozlana jakaś czarna, bardzo gęsta maź, choćby podciekała z pod wtryskiwacza... Co to może być? Może coś tam mogło wpaść z zewnątrz i się stopić? Jakiś kawałek plastiku czy gumy... Dziś było już za ciemno, ale postaram się podrzucić jakieś zdjęcie. Po drodze do domu silnik głośno pracował, coś w nim trzaskało. Przebrałem się, odpalam - nie trzaska. Obsłuchałem auto stetoskopem z gumowego węża, 2 wtryskiwacze pracują głośniej niż pozostałe, ten zalany mazią jest najgłośniejszy. Wyłączyłem silnik. 10 min później odpalam auto w celu dalszej diagnostyki - kontrolka aku i STOP nie zgasły po uruchomieniu silnika. Zaglądam na pasek klinowy - urwany. Przy okazji zmielone łożysko w alternatorze - prawdopodobnie ono było źródłem trzasków po drodze do domu. Wyłączyłem silnik na 10 min, poskładałem wszystko do kupy. Po jakiś 10 min ponowna próba odpalenia, tylko w celu przestawienia auta w inne miejsce na placu - kangoorowi przypomniało się, żeby mieć problem z odpaleniem. Kręcił żwawo ale długo - odpalił, ale na pracującym już silniku jeszcze ze 2 albo 3 razy czerwonym silnikiem ze stopem sobie mignął. Napięcia niestety nie miałem czym zmierzyć. W poniedziałek pochytam alternator założę nowy pasek, ale intryguje mnie dziwne zachowanie silnika i to roztopione "coś" przy wtryskiwaczu. Jak alternator będzie sprawny podłączę się z ELMem, może coś uda mi się zczytać, jak nie przypuszczam, że trzeba będzie podskoczyć na komputer. Test przelewowy wtrychów też chyba nie powinien zaszkodzić.
Kangoo 1,5 dCi Alize, 80KM, 140 kkm przebiegu. Jakieś pomysły, wskazówki? Miał ktoś może coś podobnego? Co jeszcze mogę sprawdzić?