przez Rafal_B środa, 27 kwietnia 2005, 06:06
Zdarzyło się mi to już trzy razy. Wygląda na to, że sprawa jest niezależna od pory roku i temperatury silnika. Otóż kangoorek nie chce zapalić, rozrusznik wcale nie kręci. Akumulator jest O.K. (po przyciśnięciu gazu nie ma reakcji w postaci rozjaśnienia świateł). Po przekręceniu kluczyka wszystko przygasa na chwilę jak zawsze, słychać klapnięcie (jakiś przekaźnik?) i... nic. Gdy stało się to pierwszy raz, odpalił przy ok. piątej próbie. Wczoraj, po raz trzeci, po ok. piętnastym przekręceniu kluczyka i różnych innych zabiegach (odczekiwanie, bujanie do przodu i do tyłu i włączanie biegu). Obawiam się, że po raz kolejny może się to skończyć źle. Kiedyś w takim starym Fiacie 125p podobny objaw był powodowany zawieszaniem się szczotek w rozruszniku. Kłopoty z wypinającym się złączem czujnika GMP już przerabiałem, ale wtedy rozrusznik kręcił tyle, że bez efektu. A tu cisza... Czy ktoś przerabiał już taki temat?
Rafał B.
Grand Scenic 1.9 dCi '04 (F) srebrny metalik
Twingo Liberty Easy '98 (D) turkusowy
